Obowiązek alimentacyjny w równym stopniu obciąża obydwoje rodziców. Oznacza to, że zarówno powinnością matki, jak i ojca dziecka, jest dbanie o dobrostan ich potomstwa.
W „rodzinie typowej” zachowywana jest, co do zasady, pewna równowaga- albowiem z racji tego, że nie ma wewnętrznych podziałów – dzieci po prostu naturalnie są „zaopiekowane” przez swoich rodziców.
Po rozstaniu, gdy dziecko pozostaje pod stałą pieczą jednego rodzica, z nim mieszka– co jest sytuacją częstą – trudno z aptekarską dokładnością wycenić stosunek wkładu rodziców w tworzenie wspomnianego już „ogólnego dobrostanu” potomka.
Obowiązek alimentacyjny polegać bowiem może nie tylko na finansowaniu potrzeb dziecka (utrzymywaniu go), ale na staraniach o dziecka utrzymanie i wychowanie.
Staranie te obejmują te czynności, które rodzic wykonuje na co dzień- i zasadniczo niczym niezwykłym nie są, ale ich wymiar w odniesieniu do rozwoju dziecka jest kluczowy. Chodzi więc o dbanie o zdrowie dziecka (profilaktykę i leczenie, ale także rozwój psychiczny i emocjonalny) i jego higienę (przy małych dzieciach będzie to: zmiana pieluch, mycie zębów, i inne podobne czynności), przygotowywanie dziecku posiłków, pomoc w nauce (odrabianie lekcji), nadzór nad dzieckiem.
Są to zatem wszystkie te czynności, które rodzic po prostu robi na codzień, gdy wychowuje dziecko.
W sytuacji, gdy drugi rodzic nie ma faktycznej możliwości w równym stopniu wspomnianych czynności wykonywać, jego obowiązek alimentacyjny może się ziścić w finansowym wsparciu dziecka – czyli właśnie w alimentach na dziecko.
Właśnie dlatego, że obowiązek alimentacyjny w równym stopniu obciąża obydwoje rodziców, ale może przybierać różne formy, to nie zawsze wykazane wydatki na dziecko i ich równy podział będzie odpowiadał kwocie zasądzonych na rzecz dziecka alimentów
Na ocenę czy osobiste starania o utrzymanie i wychowanie dziecka wyczerpują obowiązek alimentacyjny – i w jakim stopniu – na pewno będzie miał wpływ: wiek dziecka, stan zdrowia i wiek rodziców oraz inne okoliczności faktyczne, które powodują takie, a nie inne zaangażowanie rodziców.